Yves Rocher, Nawilżająco-brązujący krem do twarzy z kwiatem Gardenii

Zbliża się lato, więc przydałoby się troszkę musnąć twarz słoneczkiem, ale pogoda jakoś nie bardzo nam w tym pomaga. Ja wspomagam się brązującym kremem do twarzy z Yves Rocher.  Ponieważ jestem blada, nie używam samoopalaczy na twarzy i na ciele  bojąc się o nienaturalny efekt i smugi.
Jak krem Yves Rocher radzi sobie na mojej skórze? O tym za chwilę...



 OPIS PRODUCENTA:

Nawilża i dodaje blasku stopniowo nadając skórze twarzy ładny odcień opalenizny.

Składniki pochodzenia roślinnego:  wyciąg z Gardenii, olej z winogron. Nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego.
Składnik aktywny
:
Wyciąg z gardenii tahitańskiej o właściwościach rozświetlających.
Więcej o składniku aktywnym:
Gardenia jest hodowana na Tahiti. Oleisty wyciąg uzyskiwany w procesie maceracji kwiatów w olejku kakaowym ma właściwości rozświetlające.  Nawilża i wygładza skórę co gwarantuje promienną opaleniznę.
Dodatkowe składniki:  DHA, składnik brązujący koloryzujący skórę.



MOJA OPINIA:

Zanim kupiłam ten produkt przeszperałam troszkę internet szukając opinii na jego temat. Pisano o nim różnie: że wcale nie widać efektu, że efekt jest za mocny, że za intensywnie pachnie, że niepotrzebnie ma drobinki świecące i wreszcie, że jest świetny, delikatnie brązowi twarz, ładnie pachnie i fajnie nawilża buzię.

Według mnie:
- przy mojej bladej karnacji efekt jest zauważalny stopniowo, krem daje rezultaty takie jak chciałam, najpierw stosowałam krem brązujący zmieszany z moim codziennym kremem do twarzy (aby zbyt nie zbrązowić buzi za pierwszym razem), a po kilku dniach już sam krem
- zapach rzeczywiście jest intensywny, ale mi jak najbardziej się podoba i nie przeszkadza
- drobinki są bardzo bardzo malutkie i nie ma mowy o efekcie choinki:)
- krem  dość intensywnie nawilża

Polecam ten produkt osobom z jaśniejszą cerą, przy ciemniejszej buzi efekt może być rzeczywiście mało zauważalny. Jeśli macie bardzo jasną cerę najlepiej używać go w połączeniu z waszym codziennym kremem przez około tydzień, a potem już normalnie.

OCENA:
5/6

Komentarze

  1. Moja buzia ostatnio już sama nabrała trochę kolorków od słońca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja tak nie specjalnie, bo jak były upały to byłam chora, a teraz pogoda w kratkę:)

      Usuń
  2. Wszyscy chwalą YR, a ja jakaś oporna jestem na ich uroki. Niemniej jednak narobiłaś mi ochoty na tego typu krem, może się skuszę właśnie na YR?

    OdpowiedzUsuń
  3. Tez mam ten krem , ale neistety zapchal mi cere :( Zuzywam go do ciala :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe jak zareagowałaby na niego moja twarz, przydałoby się trochę zbrązowienia

    OdpowiedzUsuń
  5. Boje sie stosowac kremy brazujace

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio stawiam na naturalną metodę opalania się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak najlepiej, ale jak nie ma jak trzeba sobie pomóc:)

      Usuń
  7. Ja jestem blada, ale bałabym się, że będę wyglądać w nim nienaturalnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja tam lubie byc blada :D

    http://opiniuj-kosmetyki.blogspot.com/p/tag-bez-czego-nie-mozesz-sie-obejsc.html

    zostałaś otagowana u mnie w konkursie :) zapraszam do zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  9. nie używam takich kremów, ale dobrze wiedzieć, że się sprawdził :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oo bardzo zaciekawiłaś mnie tym kremem ;) ogólnie lubię YR ale jeszcze tego kremu nie widziałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja go ostatnio odkryłam i chyba kupie ten do ciała jeszcze:)

      Usuń
  11. Ja się jakoś obawiam tego typu kremów do twarzy... ze smugi itp. Ale z tej serii mam mgiełkę brązującą i balsam brązujący (a może to samoopalacz, juz nie jestem pewna) i szczególnie mgielkę lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Używałam kiedyś z ziaji do twarzy i jeszcze jakieś inne brążujące,ale musiałam uważać ze względu na sucha skórę. Żeby nie narobić sobie plam ;(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty